Mężczyzna z Lubartowa wywołał fałszywy alarm bombowy
Mężczyzna z Lubartowa poinformował, że na jednej ze stacji benzynowych znajduje się bomba. Okazało się jednak, że informacja była całkowicie fałszywa, a mężczyźnie postawiono zarzuty. Na miejscu pojawiła się policja i strażacy, którzy zabezpieczyli i przeszukali teren. Udało się także namierzyć osobę, odpowiedzialną za wywołanie tego alarmu. Jest nią 34-latek, który już spotkał się z prokuraturą. Teraz czeka na rozprawę sądową, a grozi mu nawet osiem lat pozbawienia wolności. Perspektywa takiej kary wygląda dosyć poważnie, więc jak widać – nie warto żartować z takich spraw.
Czy na lubartowskiej stacji paliw była bomba?
Do sytuacji tej doszło w marcu 2021 roku na jednej ze stacji paliw w Lubartowie. Otrzymano wiadomość, że na jej terenie ma znajdować się ładunek wybuchowy. Takiej informacji nigdy nie można ignorować, gdyż ładunki takie mogą stwarzać poważne zagrożenie. Zwłaszcza że mówimy o stacji paliw, gdzie eksplozja może spowodować jeszcze większe szkody. Zawsze takie alarmy wiążą się z paniką i niepokojem. Nie tylko sparaliżowało to pracę stacji na pewien czas, ale też postawiło na nogi służby ratunkowe. Chodzi o policję i straż pożarną, której przedstawiciele znaleźli się na miejscu najszybciej jak się dało.
Gdy służby znalazły się na miejscu, trzeba było podjęć odpowiednie procedury. Dlatego więc policjanci bardzo szczegółowo przeszukali stację paliw w poszukiwaniu ładunku wybuchowego. Strażacy w tym czasie zajęli się zabezpieczeniem terenu. Wynik tej akcji okazał się jednak taki jak zwykle. Ładunku wybuchowego nie znaleziono, a mężczyzna będzie musiał odpowiedzieć za wywołanie fałszywego alarmu. Najczęściej nie udaje się namierzyć osoby, która taki alarm wywołuje. Dzięki współczesnej technologii i zwiększonych możliwości zachowania anonimowości wiele osób czuje się bezkarnych. Czy tak było w tej sytuacji?
Co grozi za wywołanie fałszywego alarmu bombowego?
Mężczyzna odpowiedzialny za wywołanie tego alarmu nie miał jednak tyle szczęścia i udało się go zidentyfikować. Policjanci zatrzymali go w Zamościu i – zgodnie z procedurami – postawili go przed obliczem prokuratury. Oczywiście wyrokiem zajmie się dopiero sąd, ale w takich sytuacjach zawsze podejmuje się środki zapobiegawcze. Dlatego właśnie prokuratura nałożyła na 34-latka kilka zobowiązań. Musi on między innymi informować o swoim miejscu pobytu. Nałożono na niego także nadzór policyjny. Za taką zabawę ze służbami ratunkowymi 34-letni mężczyzna może trafić do więzienia nawet na 8 lat. Prawdopodobnie jednak kara nie będzie aż tak surowa.